,

ŚWIĘTY PATRYK OD KONICZYNKI

- Oddaj! To moje! – usłyszałam dobiegający z góry krzyk swojej szóstoklasistki skierowany do młodszej siostry.

Nie zareagowałam z doświadczenia wiedząc, że kłótnia jest chwilowa i krótkotrwała, a konflikt, jak zwykle, zostanie zażegnany bez mojego udziału i świadomości.

- Maaamo! Ona mnie nie słuuuucha! – usłyszałam ponownie.

A JEDNAK NIE.

- Nie ma mnie! – odkrzyknęłam mając nadzieję, że to wystarczy.

Nie wystarczyło. Kiedy odgłosy przepychanki słownej nie ustawały, pofatygowałam się na górę. Dywan przysłaniały
świeżo wycięte papierowe koniczynki, ekran monitora zazielenił się wiosennie od najwyraźniej przygotowywanej prezentacji, a ja prawie potknęłam się o zielony kapelusz. Moja obecność wywołała lawinę skarg i narzekań.

- Po kolei. O co chodzi? – dopytywałam.

- Wszystko przez św. Patryka – odpowiedziała szóstoklasistka. - Muszę przygotować projekt, a nie mam żadnych informacji. A Mała mi przeszkadza.

- Trzeba było tak od razu – westchnęłam. – Chodźcie, opowiem wam o św. Patryku. Tak się składa, że sporo o nim wiem.

- Święty Patryk to ważna postać dla Irlandczyków – zaczęłam. – Jego życie to gotowy scenariusz na film. Urodził się dawno temu, w 385 roku. Jako młody chłopak został porwany przez Irów, którzy sprzedali go do Irlandii do niewoli.

- Trochę to przypomina historię Józefa sprzedanego przez swoich braci w niewolę – przerwała mi młodsza córka.

- Tak, ale nie do końca – kontynuowałam opowieść - św. Patryk pracował w Irlandii jako pasterz. W tym czasie
jedyną jego pociechą był Pan Bóg i Jego miłość. Pewnego razu, idąc za głosem, który usłyszał w nocy, postanowił
uciec z niewoli. Przeszedł pieszo ponad 300 km i wrócił do rodziny. Nie zabawił jednak w domu długo. Chciał powrócić do Irlandii, by nieść Chrystusa Irlandczykom i krzewić wiarę chrześcijańską.

- Co to znaczy „krzewić”? – dopytywała młodsza Latorośl.

- To znaczy opowiadać innym o Panu Bogu. – odpowiedziałam cierpliwie. – Patryk wstąpił do klasztoru. Po jakimś czasie już jako biskup, wraz z towarzyszami, faktycznie wrócił do Irlandii, wybudował wiele kościołów, nauczał i pomagał ubogim sam żyjąc w biedzie.

- Pani od angielskiego mówiła, że symbolem Irlandii jest koniczyna – wtrąciła starsza córka.

- Tak. Koniczyna służyła Patrykowi do wyjaśniania tajemnicy Trójcy Świętej. Ale św. Patryk często ukazywany jest także jako człowiek depczący węże. Zgodnie z legendą wypędził te gady z Irlandii. Św. Patryk dokonał w życiu wiele dobra. Jest także patronem inżynierów, fryzjerów, kowali, górników oraz opiekunem zwierząt domowych.

- Teraz rozumiem dlaczego tak często mówi się o nim za granicą. – przypomniała sobie starsza córka.

- Postać św. Patryka rozpropagowali w Stanach Zjednoczonych irlandzcy imigranci. Imigranci to ludzie, którzy uciekli ze swojego kraju w poszukiwaniu lepszego życia. Na pamiątkę wielu pięknych dzieł dokonanych przez tego biskupa, wielu ludzi świętuje w dniu jego śmierci, czyli 17 marca. I to nie tylko w Stanach Zjednoczonych. Ubierają się na zielono, noszą zabawne kapelusze, organizowane są koncerty, pokazy, parady uliczne. W wielu irlandzkich miastach w tym dniu barwi się na zielono przepływające przez nich rzeki. Tak się też dzieje na przykład w Chicago. W Polsce też coraz częściej mówi się
o św. Patryku, bo to bardzo ciekawa postać, a wspomina się go już w bardzo wiosennej atmosferze.

- Szkoda, że w Polsce nie możemy zabarwić jakiejś rzeki – westchnęła szóstoklasistka. – Tylko topimy marzanny. No dobrze, wracam do projektu. A Ty Mamusiu zabierz już ją stąd. Niech mi więcej nie przeszkadza…

.



mf

do góry